Essaouira znana jest również pod nazwami Al/S-Swira lub Mogador. Jest to miasto portowe, położone na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Słynie z dość dużej plaży i purpurowych wysepek na Oceanie, gdzie wylęgają się orły. Ma super medinę (tam, gdzie robimy zakupy hehe), możemy znaleźć piękne wyroby, rękodzieła, pyszne, świeże jedzonko (ryby;)) i niesamowite fortyfikacje i zamek.. Szczerze pisząc, jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Maroko i zaraz Wam powiem dlaczego..
Ciekawostka: W Essaouirze wyrabia się olejek arganowy 😉 Można zobaczyć słynne kozy na drzewkach arganii. Jest to obok Agadiru największe miejsce na świecie, gdzie produkuje się ten niezwykły dar młodości. Jak to się tutaj mówi “złoto Maroka”. Zapraszam do przeczytania artykułu o olejku arganowym w zakładce Culture 🙂
Co warto zobaczyć? W Essaouirze przyjemnie zleci Wam czas i będziecie mieli wiele różnorodnych klimatów. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jest tu super plaża, świetna medina (jedna z najlepszych, jakie do tej pory widziałam) oraz przepiękne, starodawne ruiny zamku wraz z fortyfikacjami. Zrobicie na pewno super zdjęcia na Fb czy Insta hehe
Plaża. W kształcie półksiężyca, duża. W zasadzie jest tu kilka plaż, jednak jedna z nich naprawdę sporych rozmiarów. Pierwszy raz w Maroku zobaczyłam łoża na plaży i takie fajne parasolki, które dodają egzotycznego klimatu (pokaże na zdjęciach). Ale zaraz, zaraz, muszę przecież powiedzieć najważniejszą ciekawostkę… W tym mieście wieją silne wiatry, że łeb z płucami odpada hehe Nie, nie, nie jest tak źle hehe O co chodzi? Miasto jest dość wietrzne, przypomniało mi mieszkanie w Brighton & Hove (w Anglii), gdzie spędziłam 3 lata. Piękna, nadmorska miejscowość, polecam zobaczyć (pozdro dla Eweliny i Nicolki) 😉 Powracając do tematu. Ostatnio w Essaouirze byłam jakoś w połowie kwietnia, więc sezon na truskawki był już otwarty, a właściwie zbliżał się ku końcowi, więc owoce były naprawdę dojrzałe i pyszne. Dobrze wygrzane w marokańskim słońcu. Co do tego wiatru, jest i owszem, ale dzięki temu rozwinął się tu bardzo dobrze sport jak: surfing, windsurfing i kitesurfing. Jest to raj dla osób uprawiających te sporty. Zachód słońca jest niepowtarzalny. Krajobraz nie do opisania. Obok surferów, wielbłądy, konie, egzotyczne parasolki, sofy, zamek, orły, purpurowe wysepki na Oceanie, mewy, fale rozbijające się o brzeg plaży i fortyfikacje.. To wszystko na tle słońca chowającego się za horyzontem, tworzy niesamowitą scenerię.. Dobre na romantyczne wypady 😉 Aha, zapomniałam, że można też sobie popływać i się poopalać. Taki relaxik, a jak 😛
Medina. Super sprawa. Bardzo kolorowy ryneczek. Super kawiarenki/restauracje z widokiem na Ocean (pyszne desery!) i uliczki jak zwykle kręte, ale nie aż tak hehe (lóknijcie na zdjęcia) 😉 Sprzedawcy są sympatyczni, nie narzucają się. Pamiętajcie, żeby się handlować 😉 Można kupić zajefajne rzeczy. Króluje rzemiosło. Niepowtarzalne wyroby z drewna, rzeźbione szkatułki, misy, kubeczki, biżuteria, aż po meble, krzesła, stoły itp.. Piękne, kupiłam dla siebie i na prezenty dla znajomych i rodziny. Jest wielu jubilerów. Popularne są wyroby ze srebra i złota, marokański styl, niepowtarzalne wzory i kolory. Różnorodność przejawia się także w tkaninach, które są używane do robienia dywaników, serwet, poszewek na pościel czy poduszki (kupiłam dla mamy, była zachwycona kolorami). Bogate stroje, niczym z tysiąca i jednej nocy, tradycyjne sukienki jakoby dla księżniczki.. To wszystko można znaleźć tutaj, na tym marokańskim skwerze handlowym. Medina przyciąga także artystów. Można kupić obrazy i obrazki przedstawiające ten egzotyczny świat oraz niezapomniane, wielobarwne zachody słońca.. Rozmarzyłam się, a Wy? Powiem Wam jednak, co mnie trochę poruszyło. Znalazłam też takie sklepiki, które sprzedawały jakieś dziwne maski, twarze demonów, jakieś straszne figurki.. Zrobiłam szybko zdjęcia (na dole w meta slider) i uciekłam hehehe Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale Afryka słynie z czarnej magii, czarów i voodoo.. Mogłabym wiele o tym napisać, jednak nie czas na to i miejsce. Pokrótce pisząc, to wszystko prawda, nawet jeśli w to nie wierzycie.. Tych rzeczy nie polecam nikomu kupować, albo nawet dotykać, czy rozmawiać ze sprzedawcą, ponieważ jest to niebezpieczne (tak w skrócie, może kiedyś osobny artykuł na ten temat). Summa summarum, najważniejsze jest to, że Bóg jest mocą i On zawsze nas przed takimi rzeczami ochroni i to należy wiedzieć i zapamiętać 😉
Zamek i fortyfikacje. Super – hiper – ekstra hehe Short form 😉 Zbudowane przez Portugalczyków, pochodzi z XVIII i XIX wieku. Można porobić super zdjęcia, nawet pary po ślubie przychodzą tu sobie trzaskać fotki. Zobaczcie na pikczersach jak to super wszystko wygląda. Jest to połączone z mediną. W zasadzie, jak kończy się medina, zaczynają się te niesamowite fortyfikacje, armaty.. Super miejsce do zwiedzania. Można usiąść sobie na armacie i patrzeć przez okienko w murze na przepiękny Atlantyk ze skałami piętrzącymi się na powierzchni. Znajdziecie też kawiarenki z widokiem na te ruiny zamku i nowoczesne fortyfikacje (w porównaniu do tego, co było tu przed wiekami) plus Ocean i medinę. No chyba lepszego widoku być nie może.. wszystko w jednym. W ramach ciekawostki, znaleziono tu monety i wazy z III wieku!!! Toż to szok. Miejsce to znajduje się na liście UNESCO.
Pogoda. Gitowa hehe Biorąc pod uwagę, iż jest to miasto leżące nad Oceanem, na pewno możemy spodziewać się bryzy znad wody. Jednakże wiedząc już, że Essaouira słynie z surfingu, windsurfingu i kitesurfingu, zdajemy sobie sprawę, że będzie wiało.. Poza tym, w kwietniu było hmmm z 23-25 stopni C. Pamiętam, że było ciepełko, ale nie gorąco i jak się szło gdzieś, to lepiej zabrać cienki sweter, bo jednak ten wiatr daje się we znaki. Jeśli wybieracie się w innych miesiącach, proszę sprawdzić w internecie. Z tego, co wiem, latem temperatury mogą osiągnąć ponad 30 stopni Celsjusza, ale na pewno nie są aż tak odczuwalne jak w Marakeszu czy innych miastach w Maroku.
Jedzenie. Jeden z moich ulubionych tematów heheh No oczywiście tajine – tradycyjna potrawa Maroka (to jak w Polsce schabowy lub bigos), no i oczywiście.. ryby i owoce morza!!! Essaouira jest jednym z największych miast portowych w Maroku. Popularne są sardynki, węgorze, kraby, krewetki, ośmiornice, płaszczki, małże (…). Kiedyś poszliśmy do takiej małej, przyportowej restauracji, gdzie podawali ryby prosto z Oceanu. Pyszne ;P Nie byłam fanką ryb mieszkając w Polsce czy w Anglii, jednakże w Maroku odkryłam na nowo, co to znaczy jeść świeże ryby, a nie jakieś mrożone filety.. No i teraz jesteśmy w tej restauracji i poprosiłam męża o tłumaczenie. Przyszedł właściciel i pyta, którą rybę bym chciała, a ja na to, że taką bez ości hehe Facet zrobił wielkie oczy, spojrzał na mnie z totalną powagą i zdziwieniem i mówi: Jak to bez ości? To niemożliwe, taka ryba nie istnieje hehehe Ale wstyd.. 😉 Miałam na myśli właśnie tego nieszczęsnego fileta, którego w Maroku trudno Ci szukać hehe.. W każdy razie, dostałam rybę z jak najmniejszą ilością ości , z sałatką z pomidorów i pikantnym sosem.. Niesamowity smak, niebo w gębie. Polecam, porcja około 2 EUR. No, jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o tradycyjnym jedzeniu i o tym, co można spróbować w Maroku, zapraszam do artykułu o Marakeszu w zakładce Travel. Jest tam osobny akapit poświęcony tradycyjnemu jedzeniu. Click Here
Jak się dostać do Essaouiry? Polecam podróżować autobusami CTM. Jest to firma w Maroku, która jest dość słynna i pozwala na komfortową jazdę. W autobusie jest klimatyzacja, zatrzymuje się na jedzenie i toaletę, torby są oznakowane.. Cena biletu jest podwójna w stosunku do innych firm, ale i tak nie jest tak drogo, a jazda jest o wiele bardziej do zniesienia niż w innych autobusach… Niech Was nie zdziwi, jeśli w czasie postoju do autobusu wejdzie ktoś i zacznie coś sprzedawać lub prosić o kasę. Uznaje się to za normalne. Nie bójcie żaby hehe
Gdzie warto zamieszkać? Wiadomo, hotel. Jest ich do wyboru, do koloru.. Powiem Wam coś.. My czasami korzystamy z usług tak zwanego pimpa (pimp z angielskiego, czyli alfons/naganiacz hehe; radzę ich tak otwarcie nie nazywać, jeśli chcemy wrócić do domu ze wszystkimi zębami :P). Nie trzeba go szukać. To on Was znajdzie hehe Zaraz powiem o co chodzi. Po przyjeździe do miasta, na dworcach autobusowych zazwyczaj są faceci, którzy chcą zdobyć klientów, albo aby przewieźć ich gdzieś taksówką, albo chcą pomóc nam wynająć jakąś chatę, mieszkanie. W ogóle to na początku mówisz sobie „Ło do pydy, co jest?”, zanim zorientujesz się, że już ktoś wziął Twoją walizkę i ciągnie ją do jakiejś chaty hehehe Wbrew pozorom, jest to super sprawa, jeśli: zależy Wam na tym, aby zaoszczędzić, chcecie sami sobie też coś ugotować, chcecie się poczuć, jakbyście mieli prywatne mieszkanie w jakimś fajnym zakątku świata heheh Lubię być czasem w jakimś super hotelu, ale to tak do 2 dni, ponieważ ceny niestety są dość wysokie. Natomiast, jeśli chcesz gdzieś pojechać na tydzień, to już polecam takie wynajmowanie chaty. Zawsze jest czysto, jest każdy niezbędny sprzęt (lodówka, kuchenka, przybory w kuchni, tv, wyrka) i powiem Wam, że czasem 2 pokoje i więcej i kilka łóżek, więc jeśli jedzie grupka osób lub rodzina, będziecie mieć super warunki za niewygórowaną cenę. Na co uważać? Jak miejsce Wam się nie podoba, nie zostawajcie tam. Taki pimp ma często kilka miejscówek i może chce Wam coś wcisnąć. Najlepiej od razu powiedzieć, czego się oczekuje. My powiedzieliśmy, a i tak pokazano nam z 2 inne miejsca, które w ogóle mi nie odpowiadały. Takiemu pośrednikowi należy zapłacić za usługę. Zazwyczaj 20-50 dhs (2-5 EUR), a jak jest więcej niż 1, to musicie ustalić cenę na początku. Ile kosztuje takie mieszkanie? Dla porównania: fajny hotel: 400-600 dhs/dzień => około 40-60 EUR/dzień, a mieszkanie: 200 dhs/dzień => około 20 EUR/dzień. Jest spora różnica. Ceny mogą się różnić, w zależności od miejsca i warunków.
W jakim języku się dogadam? Oprócz darija (marokański-arabski), arabskiego, dogadamy się po francusku, czasem po angielsku, ale nie liczyłabym na to.
No Comments